Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 4 listopada 2013

DIETA KRĘCIOŁKOWATA-początek

Na wstępie od razu zaznaczę, że moje eksperymenty z dietą nie miały z początku nic wspólnego z odchudzaniem.

Miały za to dużo wspólnego z...

Testem wykrywającym nietolerancje pokarmowe.

Nie będę tutaj pisała, jaki był to test konkretnie, zaznaczam że jest to wyłącznie moja subiektywna opinia i odczucie odnośnie tego testu.

Ale do rzeczy. Zauważyłam u siebie dziwne problemy zdrowotne. Dziwne i dość, ehm, kłopotliwe...A mianowicie miałam ciągłe wzdęcia, odbijania, bóle brzucha i... rozwolnienie :). Wyglądałam trochę jak dzieci Afryki - chude ręce, chude nogi, chude wszystko...tylko wieeelki brzuch. Ale wiecie co? Z początku ogóle tego nie zauważyłam. Miałam mnóstwo zajęć, dolegliwości żołądkowe zrzucałam na stresy, zły tryb życia i dietę.

I w pewnym stopniu miałam rację...

Przełom nastąpił, kiedy odwiedziłam po dłuższym czasie moją Mamę, która z rozbrajającą szczerością oznajmiła:

"Dziecko, Ty jesteś w ciąży, czy tylko tak utyłaś ?"Jako że przez całe moje życie słyszałam w domu " O Boże jakaś Ty chudzinka!", "Ty! Anoreksja! Bulimia!".

Zaczęło świtać mi w głowie, że coś jest nie tak. I faktycznie, Wyglądało to nieciekawie, choć waga wcale nie była wyższa niż zazwyczaj. Postanowiłam swoje dolegliwości skonsultować z gastrologiem, a najlepiej też i z dietetykiem...

Dlatego też wybrałam się do lekarza-kombo, czyli gastrologa-dietetyka.

Na miejscu zrobiono mi właśnie ten test.Wyszła mi nietolerancja m.in.:

-glutenu
-laktozy
-soi
-kukurydzy
-jaj kurzych
-kapusty
-orzechów wszelakich
-skorupiaków
-...

Innymi słowy (na pierwszy rzut oka) nie mogłam jeść prawie nic, poza oczywiście mięsem i rybami.

Możesz sobie wyobrazić moją "radość" w tym momencie. Postanowiłam dać jednak szansę tej dziwnej diecie, jako że wizja podziurawionych jelit i przeróżnych koszmarków stała się bardzo wyrazista - pojawiła się krew w...no, wiecie w czym. Tak! W KUPIE. To mnie faktycznie zaniepokoiło.

Człowiek nie zdaje sobie sprawy, jakie dziwne rzeczy znajdują się na półkach sklepowych. Kupujesz rodzynki-mogą zawierać w składzie gluten, laktozę, i sto innych rzeczy które się z rodzynkami totalnie nie kojarzą. Gluten-zboże, laktoza-mleko. I życie jest takie proste! Ale nie, nie jest proste dla osób z nietolerancją pokarmową.

Gluten jest wszędzie, praktycznie wszędzie.
W przyprawach, w restauracyjnym jedzeniu, w pizzy,w  panierce rybnej, w ...czekoladzie! W dżemach, w sałatkach sklepowych, w figach suszonych! Ba...w herbatkach ziołowych!

O dziwo, udało mi się spędzić na tej dziwnej diecie ponad 4 miesiące, ba, moje samopoczucie i wygląd w tym czasie bardzo się poprawiły. Niestety, pod koniec tych 4 miesięcy wyrzeczeń coś się stało i dieta przestała przynosić efekty. Dolegliwości żołądkowe wróciły...

Odwiedziłam innego lekarza gastrologa, który CAŁKOWICIE PODWAŻYŁ testy na nietolerancje pokarmowe, a raczej ich wyniki. Stwierdził, że testy te są niewiarygodne, nie mają odpowiednich podstaw naukowych i że
"KAŻDY CZŁOWIEK NA DIECIE BEZGLUTENOWEJ I BEZ LAKTOZY będzie odczuwał POPRAWĘ SAMOPOCZUCIA".
Uwierzyłam mu, na swoje problemy wzięłam leki, dietę odstawiłam, z początku dość radykalnie, później jednak przekonałam się, że samopoczucie na diecie było o niebo lepsze. 
Ponieważ przez te 4 miesiące musiałam gotować wszystko sama, szukać milionów zamienników potraw, które znałam do tej pory i odkrywać nowe smaki, mam w swoim repertuarze szereg interesujących przepisów, którymi chętnie się z Tobą podzielę...